Dzięki składam wam*
Jestem niepokorny, potrzebuję prawd
Krętą drogą idę, lubię taki stan
Jestem nienormalny, nocą liczę czas
Wchodzę przez okno, chwilą żegnam was
Teraz jestem sobą, normy z tyłu mam
Za wytarte dżinsy dzięki składam wam
Dzięki składam wam
Składam je wam
Wam, wam
Nic już nie zamierzam
Sączę błogi stan
Z Bogiem gadam szczerze
Z góry na was...
Patrzę
Po której stronie jestem
Teraz już to wiem
Po tantej stronie jestem
Teraz to wiem
Teraz to wiem
Po tamtej stronie jestem
No, teraz już to wiem
Teraz to wiem
Dzięki składam wam
Dzięki składam wam
Słowa te autor próbował dopasować do muzyki, która z nowym tekstem złożyła się póżniej na utwór "Ja wiem - obojętność"
Idę
Idę
Ale nie ma drogi żadnej
Idę
Sam nie wiem dokąd, jeszcze nie
Ale idę sam
Ciągle w kierunku, lecz bez celu
Idę
To nie północ
Idę
To nie południe
Idę
To nie zachód
Ani wschód nawet
Idę w jakąś stronę
Nie w lewo, nie w prawo
Nie prosto
Do tyłu też nie
Idę
Nie wiem dokąd
Idę prosto w ręce Boga
Lecz czy Bóg wie gdzie sam jest
Na górze czy na dole?
Gibałem*
Gibałem raz
Gibałem dwa
Nie wiem jak długo
Ile to już lat
Gapię się w to lipo
Słyszę jak winczester
U klawisza dzwoni
Pamiętaj małolat
Nigdy do wity niebierz
Bo oni tylko czekają
Na taki błąd
Za takie nieporozumienie
Gity schowają cię w kąt
I wtedy nigdy już
Małolat, nie pozbierasz się
Kołysz, mnie słodki dywanie
Słodko
Słodko mi
Słodko
Och jak cudownie, jak cudownie mi
Gdy tak szeptasz mi
Gdy język twój tak smakuje mi
Palcami po brzuchu biegam twym
A ty tak boisz się
Bym nie pobirgł w dół
Gdy dywanik słodki twój
Wiem, ty drżysz
A mi po prostu słodkotak
Iciągle czuję
Ten cudowny smak
Tak, gdy kołysze mnie pachnący słofko
Czarny, malutki dywanik twój
Tu nie potrzebny żaden strój
Bo i po co, gdy słodko tak
Słodko mi
Och...
Gdy spotkamy w końcu się ty i ja
Jak gołębie czarne dwa
Odlecimy do słońca, do gwiazd
I nic już nie rozdzieli nas
Kołysz mnie słodki dywanie
O tak
Chciałeś tylko grać
Kiedy byłeś mały
Chciałeś tylko grać
Nie wiedziałeś ile życia trzeba znać
To jest, bracie
Parę ładnych lat
Niby skąd małeś wiedzieć
Że omieni się los
Przecież całe życie, bracie
Toczyłeś się na dno
Teraz masz już przyjaciół
Spokojnie możesz żyć
Lecz chyba nie zapomnisz
Kim zawsze chciałeś być
Chodziłeś tam gdzie chciałeś
Lubiłeś grać
Nic w życiu nie wiedziałeś
Chciałeś tylko grać
Jak już wszystko znudzi Cię
Pomyśl, że masz jeszcze dom
I przyjaciół paru jest
O gdybym mógł
Chciałem tyle ci dać
Tyle zrobić
O gdybym tylko mógł
Zmieniłbym ten cały świat
Wysadziłbym jakiś bank
I z wiatrem puścić cały szmal
O gdybym mógł
Gdybym tylko mógł
Kółeczko
Czy myślałeś kiedyś
No po co jest ten świat
Ależ nie, ależ tak
Ależ nie, ależ tak
Czy pytałeś kogoś
Kto nam życie dał
Ależ nie, ależ tak
Ależ nie, ależ tak
Czy widziałeś ile
Życie zalet ma
Ależ nie, ależ tak
Ależ nie, ależ tak
Jeśli ty, bracie
Prawdzie byś chciał spojrzeć prosto w twarz
Pamiętaj, że przez całe życie
Masz na to czas
Rzeko życia
O rzeko życia
Ostatnia ty nadziejo ma
Jedyną mą nadzieją
Jesteś ty
Orzeko życia
Co zrobić mam
Gdzie twoje źródło
Powiedz mi
Daj zrobić jeden łyk
By moje życie płynęło
Tak jak ty
O rzeko
O rzeko życia
Blues o Emigrantce
Ty byłaś tam
Gdzie ja nie dotrę już
W tej dżungli
Którą pokochałeś
Ty mówiłaś ciągle
Trułaś mi, że
Żal ci tam przeżytych dni
Taki to był
Twój Niu Jork Siti
Twój Niu Jork Siti blues
Jak że ja bym chciał
Wyruszyć tak z tobą kiedyś tam
Na Grinicz Wilidż gdzie odlot pełny
Hipisowski luz
Teraz*
Marzenia nasze
Teraz już spełnione
Teraz nasz cel już
Wiadomy jest
Teraz zapomnij co to grzech
Zapomnij co to grzech
Teraz w kolejkach polityk będzie stał
I nikt donosów już nie będzie słał
Kamieniem w tarcze już teraz nie uderzysz
I w telewizję teraz można w końcu wierzyć
I chyba nawet wystąpić by tam trzeba
Zawsze to kawałek chleba
Hej radujcie się, ludziska
Prawdę można dotknąć z bliska
W sklepach wszystko do nabycia
Pomarańcze i banany
Są wyjęte gdzieś z ukrycia
Nowe sklepy i butiki
To sa wszystko stare triki
Znów być dzieckiem
Ja już dłużej nie mogę
Ciągle myśl mnie ta nachodzi
Ta sama od lat
By ciągle być dzieckiem i czuć tak jak ono
By znów była mama
I płakać tak samo
Że bańka mydlana
Na schodach do nieba nie być już sam
Polecieć po prostu
Jak Piotruś Pan
Wysoko do gwiazd
I spotkać tam wszystkich
By zacząć od nowa
I żeby tak fajnie
Pociągnąć za warkocz
Pod ławką się schować
Spowiedź
Kobieto wysłuchaj mnie
Bo ja nie wiem
Czy to warto przed siebie iść
Czy naprawdę warto tak
Zostawić za sobą park igieł
Las igieł
Świadomość mam
Co ból, co głody
Dlatego spróbować chcę
Jeszcze raz
Przypadkiem ktoś powiedział mi
Ja czekałem, łudziłem się
A ty swoją ręką podpisałaś glejt
* - Tytuły domniemane
Teksty wydrukowane za zgodą Małgorzaty Riedel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz